Domius |
przybysz |
|
|
Dołączył: 14 Mar 2008 |
Posty: 8 |
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
|
|
|
|
|
|
|
No, jestem.
Ja, jak już mówiłem, projektu nie przemyślałem, ale "system" miał być raczej humorystyczny, z możliwością gry zombiakiem albo człowiekiem, a może naraz (taki pomysł miałem na początku: gracze przeciw sobie, ale może też w jakiś sposób kierowanie przez jednego gracza i człowiekiem, i zombiem?). Nie chciałem, aby służył do długich kampanii z moralnymi wyborami, dramatycznymi sytuacjami i pełnym odwzorowaniem psychiki bohaterów. Raczej chodziło mi o jednorazową, wesołą "rozwałkę".
Już na samym początku zastanawiałem się nad elementem dowodzenia innymi zombie. Może gracze zaczynaliby jako pojedynczy ożywieńcy z jakimś celem, a potem wyżerając mózgi - tworzyliby armię? Coś w tym stylu. Oczywiście całość w stereotypowym małym amerykańskim miasteczku, ewentualnie na przedmieściach?
Każdy gracz miałby jeden cel, dla którego powstał z grobu. Może zapomniał powiedzieć czegoś wnuczkowi - a to bardzo ważne. Tak, trzeba go odwiedzić. A że dziadek zgłodniał...
Z drugiej strony barykady byliby mieszkańcy miasta, którzy już bardziej tolerowaliby formę ducha. Biorą więc, co jest pod ręką, aby przeszkodzić umarlakowi w zdobyciu obiadu. Mechanicznie różnica między zombiem a człowiekiem byłaby taka, że ludzie mieliby niższe cechy, za to posiadaliby umiejętności. Czyli w sumie szanse byłyby w pewien sposób wyrównane.
Do tego mógłby być jakiś mechanizm głodu. Może "oryginalne" zombiaki, czyli gracze, mieliby osobowość, charakter, tak jak prawie/mówicie/jeden z was mówi, tyle, że spaczone przez krótszy bądź dłuższy - czas przebywania pod ziemią. Im więcej mózgów by zjedli - tym mniej ludzcy by się stawali? A im mniej - tym słabsi. Tylko jak to rozwiązać - odebrać im w pewnym momencie kontrolę nad postacią? No, chyba, że byłby to po prostu rodzaj przegranej.
Oczywiście nie byłoby to za bardzo RPG - bo Role Playingu to w tym pomyśle za bardzo nie ma. Może rzeczywiście coś z pogranicza planszówki? |
|