Craven |
większy pożeracz systemów |
|
|
Dołączył: 15 Sie 2005 |
Posty: 673 |
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
|
Skąd: Kraków |
|
|
 |
 |
 |
|
Kvokul napisał: | craven: czy ty masz jakiś problem z ludźmi mającymi inne zdanie niż ty? |
Żadnego, najwyżej czasem ulegam prowokacjom i bufonadzie / wywyższaniu się poprzez wartościowanie i obnoszenie się z przekonaniem, że każdy może mieć swoje zdanie, ale moje jest najmojsze. Pominę taki detal jak zwyczajowe pisanie zaimków osobowych w korespondencji wielką literą. W końcu podstawówka jest mi bliższa, to jedynie 9 lat temu było.
Kvokul napisał: | nie podoba mi się to, że coraz trudniej grać bez znajomości konkretnego systemu i to, ze systemy sa coraz bardziej nastawione na graczy którzy mają mnóstwo czasu, żeby sie z nimi zapoznać. stają się też oni bardziej efektywni, bo sobie posiedzieli z Excelem, a nie dlatego, że mają fajną postać. |
Przesada. Chociażby ostatnio wychwalane Savage Worlds są bardzo proste, Qin jest prosty. Ba nawet nWoD afaik nie jest jakoś przesadnie trudny. Systemu wymagającego Excela nie spotkałem. No może poza Krzyształami Czasu. A że trudno od pierwszego posiedzenia sprawnie grać? Dokładnie tak samo ma się sprawa z aspektem fabularnym. Nie każdy będzie czuł się swobodnie w ZC, kiedy nie zna realiów 1920 roku, w L5K nie znając etykiety, czy w systemie hard SF bez minimalnej orientacji w realiach. Natomiast wszystkie te systemy dadzą sporo satysfakcji kiedy już się w nie wkręcimy, podobnie jest z mechaniką która po poznaniu może dać frajdę.
Kvokul napisał: | I teraz pomyście troche o osobie, która siada do stołu pierwszy, drugi raz i chciałaby sobie pograć. I dowiaduje się, że w sumie nie jest ważne czy gra elfem, smokiem, wampirem czy pękniętą prezerwatywą, ważne natomiast jest to, że kolega, który nie ma żadnego hobby, nie uprawia sportu i nie robi w zasadzie nic poza ślinieniem się do rozkładówek pism pornograficznych i czytaniem cholernych podręczników do RPG może z nią zrobić co chce - bo ma lepsze skille, bo się doczytał. |
Prawie mi się wnętrzności wywracają jak to czytam Kiedyś takie było pojęcie o RPGowcach i geekach wszelkiej maści, teraz okazuje się, że nawet RPGowcy tworzą sobie takie mity i pielęgnują jakieś urojone bzdury. Naprawdę nie wiem gdzie nabawiłeś się takiej traumy, że utożsamiasz granie z mechaniką z jakąś parodią RPG, w której rasa nie ma znaczenia, w której można wykoksić absurdalnie postać skillami. No i przede wszystkim gdzie okrutni manczkini nie mają życia, jedynie żywią się pornografią okazjonalnie przerywaną podręcznikami do RPG. Przypomina mi to wypowiedź byłego premiera o internautach. Gratuluję.
W skrócie: Mechanika pozwala, by właśnie elf od krasnoluda nie różnił się tylko fabularnie i opisowo, ale by również miał inny kompetencje i mógł w sytuacjach losowych mieć inne szanse. W wielu systemach ogranicza się to do rzutu jedną kością lub kilkoma, na których zliczamy sukcesy bądź sumujemy ich wartość. Parametry postaci określają ilość kostek, lub to kiedy zaliczamy kostkę jako sukces. Nie są istotne kolory, regiony stołu na które upadają czy inne bzdety które radośnie wplatasz w swoje wypowiedzi.
No i jeszcze wspomnijmy o coraz powszechniejszym zjawisku mechaniki wspierającej konwencję, czy snucie opowieści i wpływ graczy na przedstawiony świat. Drama Dice czy punkty Fate to pojedyncze przykłady. Oczywiście są też mechanizmy IMO przegięte w drugą stronę i trochę zaburzające standard MG - gracze do którego przywykłem i który lubię.
Kvokul napisał: | I najważniejsze w kreacji jej postaci jest to, że musi pamietać, że szósta różowa kostka w zielone grochy oznacza jej punky życia podzielone przez długość siekiery. |
Z tego co wiem, nie trwa konkurs na najbardziej tendencyjnego posta, więc troszkę niepotrzebnie marnujesz potencjał erudycyjny.
Kvokul napisał: | OK - podkreślam: zabawa w mechanikę może być ciekawa, ale jak mówiłem - gracze muszą wiedzieć co ich czeka, a nie mieć obiecanej jednej rzeczy i żeby ich spotykała druga. |
Na szczęście to jakieś marginalne zjawisko.
@Thronaar:
Co do PDków. Oczywiście PD za potworki wydaje mi się koszmarne, natomiast nagradzanie PDkami ogólnie uważam za kwestię złożoną. Z reguły staram się nagradzać po równo, bo to w końcu zabawa, bawimy się razem i niefajnie jest kogoś faworyzować, szczególnie że może to wywołać - tak świadome, jak i podświadome - granie "pod MG", a przecież nie o to chodzi. RPG nie powinno być spektaklem prowadzącego, w którym gracze robią to, czego on od nich oczekuje.
Mimo to ostatnimi czasy zdarza mi się symbolicznie poróżnić przyznawane PDki, czyli na 4 osobową ekipę 1, czasem 2 graczy dostanie o 1PD więcej - tzn. 8, podczas gdy reszta dostaje 7. Różnica niewielka, więc nie powinno dać jakiś negatywnych efektów, tudzież zachwiać równowagą, a wysiłek gracza pozostaje doceniony.
Najbardziej jednak lubię, gdy mogę pod koniec sesji powiedzieć, dostajecie po 7 PDków, ale A dostaje +1 za rzecz#1, B otrzymuje +1 za rzecz#2 itd. Innymi słowy każdy czuje się wtedy za coś doceniony. |
|