lucek |
chodzący wśród autorek |
|
|
Dołączył: 18 Gru 2006 |
Posty: 79 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Skąd: Z macicy kocicy |
|
|
|
|
|
|
Wyłaniają się dwie definicje grywalności -
- grywalność jako łatwość zintegrowania czynników rozgrywki (zasady, świat, gracze, mistrz gry, scenariusz)
- grywalność jako subiektywna przyjemność z gry.
Wydaje mi się, że należy trzymać się tego podziału. Oko Yrrhedesa jest grą niezwykle grywalną w pierwszym aspekcie - zasady są minimalne, świat to generic fantasy, role graczy i MG są klasyczne a scenariusze prototypowe (żeby nie powiedzieć - archetypowe). Niemniej jednak, taka grywalność wcale nie musi dawać większej przyjemności i satysfakcji od rozegrania sesji w np. Burning Wheel (który z opisów jawi mi się jako gra szalenie pokomplikowana) czy w Everwaya.
Grywalność drugiego rodzaju jest, ex definitione, subiektywna i nie sądzę, żeby dało się łatwo wymyślić jakiekolwiek sposoby mierzenia satysfakcji. Oczywiście, można poprosić uczestników zabawy o to, aby na specjalnie opracowanym kwestionariuszu oznaczyli swoje odczucia - ale znów, co to znaczy, że X ocenia satysfakcję z rozwiązanych zagadek na 3, grę aktorską MG przy odgrywaniu NPCów na 8 w porywach do 9 a jakość skarbów na 6.64?
Moim zdaniem takie wartościowanie zależne jest od chwili, ponadto sesje rpg noszą znamię niepowtarzalności, przez co wymykają się tradycyjnym metodom badań eksperymentalnych. Przyznam, że nie czuję się na tym polu najmocniej, psychologię studiowałem tylko dwa lata i nigdy nie miałem do czynienia z metodologią badań psychologicznych. Ale, jeśli mielibyśmy się upierać przy mierzeniu satysfakcji - jest to chyba najlepsza z dróg (opcjonalnie pomóc może psychologia biznesu i metodologia badań marketingowych - ale tu chyba zaczyna się problem skali).
l. |
|