Magnes |
ciągle nie ma czasu |
|
|
Dołączył: 10 Sie 2005 |
Posty: 1940 |
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: wiocha na Śl. |
|
|
|
|
|
|
Zaczynamy. Jak ktoś jeszcze chce dołączyć, to zapraszam.
...a wszystko zaczęło się we wtorek
Luizjana biegła ile sił w nogach, czując wagę przywiązanego do szyi pakunku. Za sobą słyszała tupot licznych stóp, miała także niejasne wrażenie, że wpadnięcie w łapy pościgu może skończyć się bardzo gwałtownie. Zostawiając za sobą ogromną chmurę pyłu, mknęła piaszczystą drogą w stronę krzywego budynku, którego okna przebijały spomiędzy drzew. Nagle usłyszała trzask gałęzi przed sobą. Zatrzymała się gwałtownie i zamrugała krótkowzrocznymi oczami. Czerwone ślepia zapłonęły w zapadającym zmroku, czarny dziób uderzył z morderczą precyzją...
...a już w środę
Magnifico Morlando, prawie jak człowiek i gnom Lars spacerowali szerokim bulwarem prowadzącym przez centrum Basty, kiedy nagle zrozumieli, że stali się adresatami. Słowo kojarzyło im się złowrogo, ale z reklam ulicznych wykonywanych przez przedstawicieli nowej Poczty Imperialnej, wiedzieli, że oznacza kogoś, kto dostał wiadomość.
Wycieńczona kura zaczęła dziobać bo bucie Maginifico czekając, aż ktoś odepnie przesyłkę. Długie szkolenie i skomplikowane eksperymenty przeprowadzone przez szefa Poczty, sławnego - jak sam twierdził - magistra Luisa Blanka, sprawiły, że nioska potrafiła z dokładnością do metra (korzystając z systemu GPS, znanego w kręgach magicznych jako Genalna Ponad-Spostrzegawczość) określić pozycję adresata. Dobiegnięcie tam i dostarczenie przesyłki było bardziej skomplikowane - Poczta Imperialna ciągle walczyła z problemami zagubionych przesyłek - i co gorsza - kur pocztowych, które często kończyły jako rosół.
Kura łypnęła niecierpliwie i podrapała między kamieniami bruku szukając pożywienia. Zbliżało się południe, a co za tym idzie kończyła się zmiana i chciała jak najszybciej wrócić na Pocztę do przytulnej grzędy. |
|