Ninetongues |
degustator autorek |
|
|
Dołączył: 03 Lis 2006 |
Posty: 117 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Wawa |
|
|
|
|
|
|
Nie zgadzam się z ostatnim zdaniem. To jest raczej tak, że inność, która spodoba się w filmie, czy w książce, w grze będzie przeszkadzać.
Nie stawiajmy znaku równości między tak odległymi kolumnami kultury jak literatura czy kinematografia, a "kolumienką" RPG. Światy o których piszesz są jak najbardziej ciekawe i do zrobienia. Ale pytanie brzmi: Co gracze będą z tego mieli? Albo raczej: Co gracze nie będący Symulantami będą z tego mieli?
Czasem, rzadko, ale jednak, trzeba wybrać jedną z dwóch rzeczy. Albo grywalność, albo coś logicznego/mądrego.
W dodatku przytaczane przez Ciebie przykłady troszkę kuleją. Star Wars jako SF? Bez przesady. Natomiast wszystkie te elementy, których tak Ci "brak" w światach SF można znaleźć z nawiązką w klasycznych dziełach gatunku. Od Diuny, przez wspomnianą Fundację, Hyperiona, do kosmosu w którym żyją bohaterowie Gry Endera.
Z Diuny próbowano zrobić RPGa. Linia dość szybko upadła. To była gra li tylko dla garstki symulacjonistów.
Dlatego twórcy SF RPGów starają się tworzyć takie a nie inne, grywalne światy. Myślę, że do tej pory jeszcze nie powstał kosmiczny SF RPG godny tego miana. Mamy albo Space Fantasy jak Star Wars, czy Fading Suns, Warhammer 40000, Kroniki Mutantów, albo "gry-o-statkach" jak Traveller. Nie wiem natomiast jak jest z rynkiem Indie?
Mam pomysł na Indie SF, ale, jak wszystko: To musi poczekać aż skończę Arch Inverted (swoją drogą znów - ja, maniak SF robiący Science Fantasy zamiast SF). |
|