kellanved |
zerkający na systemy |
|
|
Dołączył: 07 Lip 2008 |
Posty: 26 |
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: tychy |
|
|
|
|
|
|
Witam na forum wszystkich.
Jestem współautorem Kroniki i oczywiście chcę wspomóc dzielnie postującą Aque J
Może od razu przejdę do konkretów, mianowicie:
BEACON: „Ten trzeci wiek mnie bardzo niepokoi. To bardzo wczesna epoka, kiedy cywilizacja zamieszkująca terytoria celtyckie nie była jeszcze zupełnie zorganizowana, jej państwowość w zasadzie nie istniała. Europa tonęła w barbarzyństwie i minęło jeszcze sporo czasu do powstania pierwszego regularnego, obszernego państwa. Czy aby na pewno dokładnie to przemyśleliście? III wiek to epoka zupełnego zdziczenia, jeszcze większego niż dwa-trzy wieki wcześniej.”
Otóż III wiek to wciąż czas panowania Cesarstwa Rzymskiego w Europie (pomału podupadającego, ale wciąż panowania regularnego, obszernego i bardzo cywilizowanego państwa) a Irlandia wtedy miała się tak dobrze, że Rzymianie ją opisali całkiem dokładnie (jako Hibernię), rozważając nawet inwazję na tą wspaniałą i bogatą wyspę.
MAGNES: „Celtyckość sugeruje związki z Poza Czasem - będzie jakiś, czy to coś zupełnie innego? Czy pod pojęciem heroic będzie to coś Beowulf albo Conan, czy zupełnie inne klimaty? Przyznam, że celtyckie legendy to rzecz, która jakoś mi umknęła, wolałem zawsze skandynawskie.”
Nie mieliśmy w rękach Poza Czasem więc związku nima J
Historia największego rębajły Irlandii, czyli Cuchulainna, to heroiczna historia Conana, który urodził się z mózgiem równie rozbudowanym co bicepsem a historia przybocznego Króla Irlandii, Finna Mac Cumala to praktycznie taka Irlandzka Odyseja, sam zatem oceń klimat. Według mnie (czysto subiektywnie jak by się ktoś pytał), ten klimat jest specyficzny, nowy, świeży jak wiosenna trawa na łąkach Clvain Innis.
„Na Gobasie dałeś tag "komercyjne". Czy uważasz, że jest jakakolwiek szansa konkurować z gigantem heroic fantasy jakim jest D&D?”
D&D jest tak gigantyczny, że trochę mi ulżyło, iż kilka dni temu skończyłem prowadzić kampanię półtoraroczną na jego bazie. Z D&D się wyrasta, bo cyferki przestają cieszyć same w sobie; przestajesz się zachwycać smokami Kolosalnymi+, nadbóstwami poziomu 29, modyfikatorem do siły +13, kolejną elitarną umiejętnością elitarnej klasy prestiżowej++ na następnym poziomie doświadczenia piętnastoklasowej postaci noszącej tonę ekwipunku +5 wzwyż i posiadającej tak potężne zaklęcia, że nawet nie ma czasu się ich nauczyć, bo poprzednie zapomina…
SOLFAR: „Ps. A w systemie będą celtyckie "zaginające" się miecze?”
W Irlandii wieku III-ciego naszej ery wydobywano rudę żelaza z bagien, bywała na tyle zanieczyszczona, że miecz mógł się „zgiąć” po ciosie J ale nie było to standardem, tylko fajnym, zabawnym motywem (dla jednej ze stron, tego atakującego oczywiście). Chociaż rytualne wyginanie miecza występowało ponoć u Celtów, u nas tego nie ma.
CRAVEN: „Czy jesteś w stanie rzucić kilkoma smaczkami, mykami, które wyróżnią system od innych. Coś czym może się on wybić, ew. dzięki czemu potencjalny odbiorca go zapamięta?”
Smaczek? Ależ oczywiście! Kłania się tu moja rozmowa z Marcinem „Blumenem” Fiołkiem, w której dwaj pasjonaci (ja i on) debatowali o tym „jakie zajefajne motywy były w filmie Merlin” i jak fajnie było by to zagrać. Co to za smaczek, może ktoś zapytać? Jak widział by film, to by nie pytał a skoro już pyta, to odpowiadam. Chodzi tu o wolność wyboru, o cud zmiany świata, kreowanie go ku własnym wartością, niezłomną wolę i pewność siebie nagrodzoną oczekiwanym efektem. Jak pisze we wprowadzeniu Kroniki „Oto kraina. Kraina, w której rzeczy nieuniknione nigdy się nie zdarzają a rzeczy nieoczekiwane zachodzą nieustannie. A oto oręż. Każda chwila sprzyja bohaterstwu, bo jego nie da się zaplanować; bohaterstwo może się jedynie przytrafić”. Oczywiście film był inspiracją a nie wykładnikiem całości (tak poza całą tą debatą o Kronice, to polecam bardzo tą hallmarkową produkcję). Innym smaczkiem jest waluta „MU”, sprawdźcie na stronce Kroniki, choć się nie przyjęło, to nie możemy tego nie umieścić w spisie „coś fajnego” w wersji końcowej (jak nieudane sceny w filmach z Jackie Chanem). A myki? Myk myk do sklepu i pytać się o premierę Kroniki Lat i Zim! (system sam się obroni, jak powrzucamy fragmenty na to forum, zatem ja mogę sobie pozwolić na dużo dowcipu w postach; wychodzę z założenia, że oryginalny system jest pisany przez oryginalnych ludzi, oryginalniejszych ludzisków i nader oryginalnych parapetów )
"Zupełnie to do mnie nie przemawia. Jeśli miałbym po raz 10 w trakcie sesji opisać czerpanie z pobliskiego ogniska i zamaszyste ruchy, to już wolałbym turlać z wyższym PT, żeby nie zanudzać innych graczy. Ponadto od razu pojawia mi się przed oczami konflikt "moje kung fu jest lepsze niż twoje" czyli jeśli MG nie pasi opis innego gracza to ma problem. No i wreszcze nie wszyscy są predysponowani do ładnych opisów. Mamy graczy, którzy dobrze główkują i popychają fabułę do przodu, mamy takich, którzy świetnie spajają drużynę itd. Szkoda ich karać za brak talentu. Że o najnormalniejszej sytuacji młodego gracza nie wspomnę."
Po kolei:
Jeśli postać po raz dziesiąty w czase jednej sesji robi to samo, to znaczy że wpadła w jakąś paskudną pułapkę czasową A opisy mają bawić wszystkich i zadowolić MG a nie być wymogiem. Poza tym dobrze grający gracz dostaje uczciwe PDki za grę, zatem szybko awansuje, a u nas system na przykład magii jest taki: jak jesteś początkujący to klepiesz regułki i machasz rączkami, jak jesteś zaawansowany to używasz tylko gestów, jak jesteś miszczu to wystarczy myśl. Zatem odgrywanie postaci zmienia się z zaawansowaniem i gracz sam fizycznie czuje, że jego postać umie więcej (jak się początkująca postać spotka z zaawansowaną, to samo fizyczne wczycie się graczy sugeruje, kto jest boss a kto uczeń).
Co do kung-fu, to nie ma tak, że "mój opis jest lepszy", tylko "mój opis ma służyć temu, by moja postać osiągnęła opisywaną przeze mnie czynność". Jak jeden kung-fu masta opisuje "to ja go finezyjnie kopię między nogi" a drugi "to ja łapię jego nogę moimi udami", to wszystko skończy się na standardowym rzucie kostek. Ale jak jeden zadeklaruje "to ja moją techniką węża obracam się tak, aby przeciwnik nie mógł wywinąć się z uścisku aż do chwili, gdy ma prawa dłoń dotrze do jego grdyki, aby ją zmiażdżyć w uścisku szczęki pytona" a drugi "to ja się bronię moim stylem tygrysa", to ten pierwszy dostanie dodatkowe kostki albo będzie miał niższe PT, bo dokładnie wie co robi a nie ogranicza się do patrzenia na kartę postaci i klepania wyuczonej regułki jak ten drugi. Nasza mechanika jest jak wiara w Boga; albo w niego prawdziwie wierzysz i czujesz Jego moc albo stoisz na baczność w kościele i klepiesz kolejną narzuconą przez księdza regułkę. Chociaż nasza mechanika jest dokładna i świenie współgra z deklaracją "to ja się bronię stylem tygrysa", to system został stworzony tak, że premiuje fabułę nad liczby i jestem z tego dumny. A jak ktoś nie potrafi wykrzesać z siebie solidnego opisu magii (albo jeszcze tego nie potrafi) to niech nie gra magiem, tylko na początek niech zagra wojownikiem, bo jest łatwiej (grając wojownikiem z Clvain Innis bardzo klimatycznym opisem było by proste stwierdzenie "rąbię go przez łeb tak mocno, że gwiazd na niebie się nie doliczy!" i MG też może to premiować, po prostu nie znoszę opisów typu "TO JA ATAKUJĘ"...).
"Precz z munchkinami... Też mam mieszane uczucia. Z tego co widziałem kiedy to jest jedną z idei podczas robienia RPGa wychodzą z tego systemy na siłę blokujące zbyt szybki rozwój, unikające bonusów i mechanicznych ciekawostek, dopałek. A potem okazuje się, że munchkin i tak sobie coś znajdzie, za to cierpi reszta graczy. Może lepiej nie walczyć z munchkinami, tylko ich zignorować - jeśli ktoś tak lubi grać, to jego sprawa, co w tym złego? Doradzałbym zastąpić "precz z munchkinami" zdaniem "dopieścić odgrywaczy". Pomijam, że grywam z ludźmi, którzy manczkinią postaci a potem grają wyśmienicie."
No i super! Powergaming roxx
Aque mnie zabije za to, co teraz piszę, ale sam lubię siedzieć nad cyferkami, żeby mieć superduperwypasdopasultramegahiperpostać (a potem gram do tych cyferek maxx fabuły, żeby nie było że wredny powergamer jestem XD). Cravenie, możesz dać wiarę mym słowom lub nie, ale z racji tego, że wiem, czego powergamer/munchkin (i inne takie istoty) szuka w mechanice, zrobiłem ją tak, żeby bez dobrego odgrywania postaci same liczby dawały tyle, na ile mechanika graczowi pozwoli a odgrywanie liczb postaci dawało tyle, co tylko sobie gracz zamarzy
A co do ostatniego, to w Clvain Innis każdy jest na tyle wyjątkowy, na ile sam wykreuje legendę o sobie. W naszym systemie nie ma jednolitych profesji a zaledwie istnieje delikatny podział na pełnione funkcje (bard, druid, czarodziej, łowczy, wojownik, rzemieślnik itd.), gdyż czerpiąc świat z kultury celtyckiej zaznaczyć trzeba iż wioskowy wódz, wielki wojownik był często i wioskowym kowalem, mistrzem rzemiosła.
Pozdrawiam i do przeczytania. Linki do stron potwierdzających moje argumenty mi poblokowało T_T, gdyż jeszcze nie mam uprawnień do zamieszczania takowych. |
|