Niemst_ |
przybysz |
|
|
Dołączył: 11 Lis 2007 |
Posty: 1 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
|
|
 |
 |
 |
|
Trochę spóźniona odpowiedź ze mojej strony, ale jako współautor też chciałem dodać coś od siebie
Cytat: | 1. Magia, gdzie jest magia .. |
Cytat: | Well, niby magia jest podstawą całego systemu, głównym źródłem zasilania w Starym Świecie, elementem umożliwiającym tworzenie rzeczy wprost niemożliwych ...
Ale kilka stron później dowiadujemy się, że sorry, teraz wszyscy szukają alternatywy dla magii, bez solidnej przyczyny. Co jest dziwne, bo przecież magia jest tania, ekologiczna i wymaga tylko wyszkolonego personelu. Ki diabeł ? |
Cytat: | Przecież kryzys paliwowo-energetyczny rozwiązuje magia ... |
"bez solidnej przyczyny." - wypalanie się magów, nieprzewidywalność magii.
Magia jest ogromnym źródłem energii - ale wymaga unikatowego (a nie tylko wyszkolonego) personelu. Co więcej ten personel jest także zużywalnym zasobem - a nie jednorazową inwestycją w wiedzę. Myślę, że nie łatwo jest kogoś obdarzonego 'darem' namówić by sukcesywnie poświęcał wszytko co dla niego cenne w imię 'ludzkości' lub co gorsza czyiś interesów.
Nie mówiąc już o wstępnych inwestycjach.
Dlaczego ludzkość kłóci się o ropę, gaz ziemny itd skoro mamy elektrownie atomowe, energię słoneczną itp?
Bo to wymaga inwestycji - które muszą być w odpowiedniej skali by były opłacalne.
Cytat: | 2. Mydło w wannie historii ... |
Cytat: | W jaki sposób koloniści ogołacają całkowicie planetę ze wszelkich złóż i etc. w ciągu kilku lat ? |
Trzeba też wziąć pod uwagę poziom dostępności złóż. Zawsze są zasoby po które można sięgnąć wysiłkiem małym i takie w które trzeba sporo zainwestować by móc czerpać profity. Nie ma co ukrywać, że w kosmosie są takie ilości surowców które można nazwać wręcz niewyczerpalnymi. Problem jednak jest w tym, że niektóre z nich leżą na tacy i to te są właśnie deficytowe. Sam fakt znajdowania się złóż na planecie w której nie trzeba inwestować w całe systemu podtrzymywania życia - jak na asteroidach - powoduje, że wydobywanie jest dużo bardziej opłacalne. Jeśli dodać do tego miejsca gdzie wydobywanie jest łatwe (co innego stawiać platformę wiertniczą na morzu a co innego na stałym lądzie, co innego wydobywać na stabilnym i przyjaznym gruncie, a co innego licząc się z agresywną pogodą, czy ukryciem pod warstwą twardych skał) to okazuje się, że pojawianie się planety to jak wielka wyprzedaż (taka prawdziwa, a nie marketingowa). Od razu zlatuje się żer, który chce wychapać jak najwięcej dla siebie w jak najmniejszym kosztem bo w końcu 10 w cenie 1. Jak jest wielki pobyt na deficytowy towar to jasne, że niebawem go zabraknie. I to właśnie zużycie surowców występujących w sprzyjającym środowisku i w łatwodostępnej formie - to ogołocenie planety. Potem oczywiście nadal są jakieś zasoby, ale ich wydobycie nie jest już tak opłacalne - a planety staje się z punktu widzenia zasad ekonomii jałowa.
Cytat: | - Ziemia, przeludnienie i narzekania na emigracje, ale co tam, wyhodujmy sobie podrasę coby nas więcej było ... |
Co innego problem ilości ludzi a co innego ich jakości.
Korporacjom nastawionym na dostarczanie sprzętu bojowego opłaca się sprzedawać też żołnierzy. Żołnierzy, którzy na rozkaz reagują jak pies - siad to siad - a nie 'czy ta wojna ma sens?'. Żołnierzy, którzy nie mają rodzin, dzieci o których zaczną myśleć w ciężkiej chwili. Żołnierzy, którzy zniosą warunki dużo cięższe niż zwykły człowiek. Żołnierzy, których niesprawnych, oszpeconych czy kalekich nie trzeba utrzymywać do końca życia. Inne rasy ludzkie to odpowiedź na stale występujące zapotrzebowanie uniwersalnego żołnierza. I to był ich powód powstania. A nie "by było nas więcej". Podrasy są by było nas taniej i lepiej i efektywniej w konkretnym celu.
Cytat: | Na Eden dotarły ziemskie niedobitki, i od kopa zaczynają prać się o planetę. Err, planeta to jest takie wielkie bydlę, gdzie starczy miejsca na setkę różnogatunkowych państw |
Tu znowu pojawia sie problem podziału na zasoby pierwszej i niższej klasy. Na planecie najbardziej pożądane są miejsca - 1. blisko wody, 2. blisko złóż, 3.-przyjazne (np. nie dżungle), itd. Gdy teraz zbierać te wymagania to okazuje się, że wcale nie ma w czym wybierać. Terenu jest w brut, ale tam gdzie się opłaca zasiedlać - już nie.
Jak dodać do tego np. inwestycje w infrastrukturę to okazuje się, że bardziej opłaca się zainwestować X w wojnę niż 5*X w budowanie od nowa i na trudniejszych warunkach.
(przykład z reala - dlaczego Amerykanie leja się w Iraku zamiast budować platformy z ropą na morzu? Sie nie opyla po prostu)
Cytat: | 3. Zabieram zabawki i won z piaskownicy ... |
Ja nie lubię kolorowych konwencji, gdzie jest mnóstwo światełek i technologicznych wodotrysków. Nie chciałem by świat dysponował bronią planetarną, by zadania graczy polegały na zniszczeniu n'tej gwiazdy śmierci. By latało się megahiper statkami itp. Nie chce kolejnego Star Trecka, czy Star Wars'ów. Dla mnie ludzkość w kosmosie jest na swego rodzaju survivalu a nie na wycieczce krajoznawczej.
Jednak zdaję sobie sprawę, że to kwestia upodobań i tu już nie jestem w stanie zadowolić każdego.
Co do:
Cytat: | Kolektyw - mwahaha, na wszelki wypadek gdyby ktoś miał czelność dobrze się bawić w golemowym świecie, mamy zabawkę w stylu "Rocks fall, everybody dies!", bać się! |
Kolektyw nie jest zabawką typu 'kill'em all' ale swego rodzaju granicą w bezgranicznym kosmosie. Konkurentem, drapieżnikiem dla nie zagrożonej dotąd ludzkości. Czymś co utrzymuje ludzkość w (ciasnych) ryzach - nie pozwalając jej na stanie się jej tak liczną jak piach na pustyni. Jednym słowem Kolektyw (m.in.) utrzymuje skalę świata.
Cytat: | Bo hodowla podręcznych supermanów to pójście na łatwizne Wink . Zamiast kombinować jakieś ciekawe konflikty, wygodniej jest wpakować do świata genetycznych Spartakusów, którzy oczywiście są Chaotic-Evil i nie lubią reszty społeczeństwa bo "dawno dawno temu, mój pradziad twojemu pradziadowi ...". |
1. Nie wiem skąd założenie, że są "Chaotic-Evil". Tak duża część innych ras ludzkich jest w opozycji do starego ładu jednak nie oznacza to, że do ładu jakiegokolwiek. Jest tu po prostu naturalna walka o wpływy.
I też nie Evil - co prawda są stworzeni jako żołnierze - jednak dalej są ludzką (pod)rasą. Czyli w ogromnym stopniu ludźmi.
Co do "dawno dawno temu" - to skalę daleko rozszerzyłeś. Obrona Ziemska 50 lat temu. A to na wskutek klęski ludzkości, inne rasy mogły urzeczywistnić swoje marzenia o wolności. Tak więc to czy podludzie są na równi z ludźmi czy jednak to gorsza rasa - dalej jest bardzo aktualnym i spornym tematem.
Co do reszty społeczeństwa są to kwestie podzielone - są obozy anty inne rasy np. Federacja, a i są obozy pro - np. Unia Wodnika
Wg. mnie podrasy ludzkie otwierają multum tematów typu równość rasowa, walka o prawa, kiedy następuje odczłowieczenie itp.
Cytat: | Jako główną przyczynę walk o Eden podałeś terytorialne zapędy (bo planet takich jak Ziemia jest niewiele). Dziwne, bo przed Pogromem wszyscy mieścili się na jednej Ziemi i nie było problemu. Ba, atak ufoludków wyciął w pień większość ludzkości, więc miejsca powinno starczyć dla każdego.
Dodatkowo (zakładająć iż różne grupy nie lądowały w tym samym miejscu), duże odległości i kiepski transport tym bardziej powinny ostudzić wszelkie globalne konflikty i wojny "o planetę". |
Tu Sol odpowiedział, że ludzkość rozproszyła się po kosmosie niczym szarańcza. Skala ludzkości sięga daleko poza Ziemie. Co prawda odnosimy się do Ziemi w ramach Obrony Ziemskiej - jednak jest to (tylko) punkt kulminacyjny Pogromu. Punkt zwrotny, symboliczny. Tak w którym ludzkość zdaje sobie sprawę - być może nie jesteśmy na samej górze, na końcu łańcucha pokarmowego. A nawet jeśli nie ma drapieżnika to na pewno jest mocny konkurent.
Muszę jeszcze powiedzieć, że bardzo cieszą mnie pytania i uwagi. Czekam na następne .
Pozdrawiam Niemst |
|