Omlet |
większy pożeracz systemów |
|
|
Dołączył: 27 Lis 2007 |
Posty: 449 |
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Dynia |
|
|
|
|
|
|
Jednak zmusiłem się by coś napisać, z góry przepraszam za momentami bełkotliwy styl
Nie jest tego zbyt wiele, wciąż niezwykle dużo kwestii trzeba rozwinąć, lecz IMO jako wstęp poniższy tekst się nada.
Czekam na uwagi i opinie
Konwencja
Ciężko jest mi zaszufladkować konwencję DC – po części realia świata mogą przypominać steampunk (specyficzny design, przypominający czasy rewolucji przemysłowej, w dużej części jeszcze technologia parowa), z pewnymi jednak elementami cyberpunku (obecność pierwszych implantów, jeszcze niedoskonałych, odgórna, niemal absolutna władza – lecz nie korporacyjna). Jeśli miałbym nazwać to za pomocą jednego określenia – dark steam / cyberpunk (w jakikolwiek sposób by to interpretować).
Miasto – założenia ogólne
Wiek metropolii jest niemożliwy do określenia, mimo zniszczenia / braku dostępu do najstarszych danych. Całe jego społeczeństwo podzielone jest na Kasty, dbające o dane aspekty funkcjonowania Miasta. Jak już wspomniałem najważniejszą, kluczową kwestią jest zapewnienie ciągłości działania trzech kolosalnych Wież – pradawnych maszyn różnicowych, w których zaprogramowano (czy też w inny sposób zawarto) świadomość potężnych bytów, czczonych przez mieszkańców jako bogowie.
Cytat: | Nie jestem w stanie stwierdzić jak stare jest Miasto – może ma pięćset lat, a może dziesięć tysięcy. Wiek naszego domu wymyka się wszelkim próbom określenia go.
W najgłębszych zakamarkach pamięci systemów archiwizujących Wielkiej Biblioteki można znaleźć zapisy dokonane w tak starym dialekcie, że mamy trudności z jego zrozumieniem. Ile lat potrzeba ludzkości by język przestał przypominać swą pierwotną formę?
Cel naszego istnienia jest prosty. Wieże muszą działać. Tylko pradawna maszyneria trzystumetrowych budowli i zaprogramowane w nich świadomości mogą zapewnić Miastu przetrwanie. My zasilamy Wieże, Wieże strzegą nas przed zagładą. Jak widzisz, korzyść jest obustronna.
Być może bogowie umierali, a stworzenie Wież było dla nich ostatnią deską ratunku, a uwięzienie po wsze czasy w maszynach różnicowych było losem mniej strasznym niż ostateczny koniec … Może tez po prostu zostali w nie schwytani przez tych którzy stworzyli Miasto – prawdy nie dowiemy się nigdy…
|
Zagrożenie
Jeżeli stanąć na murach otaczających aglomerację, dostrzec można jedynie jałowe, płaskie jak stół pustkowie – szarą, odbarwioną powierzchnię, spowitą wiecznie zalegającymi tu i ówdzie pasemkami mgły. Widok wręcz nierzeczywisty, szczególnie że gdy dłużej się przyjrzeć krajobrazowi można dostrzec, że coś porusza się we mgle, chmury na horyzoncie dziwnie falują, jakby poruszane potężnymi, nieznanymi siłami. Stamtąd czasem nadchodzi niebezpieczeństwo, przed którym strzeże ludzkości czuwająca nieustannie wola bogów.
Setki lat temu organizowane były ekspedycje, mające na celu zbadać otoczenie Miasta. Żadna nie wróciła, jednak wyruszenie każdej prowokowało atak.
Potężne, nie przypominające niczego wrzecionowate istoty nacierały z kierunku, w którym zniknęli badacze. Bestie, których obca świadomość wwiercała się w świadomość obrońców, powodując halucynacje, napady szału i niewysłowionej wręcz paniki.
Mimo że pociski rwały i siekały ciała atakujących koszmarów te nieubłaganie zmniejszały odległość do murów. Gdy wynaturzone, pozbawione stawów kończyny sięgnęły miasta powodowały zmiany. Zniekształcenia rozrywające materię bądź przekształcającą ją w inne potworności. Z ludźmi działo się to samo.
Mimo strat wszystkie ataki zostały odparte. Od tamtego czasu zdarzają się sporadycznie, raz na kilkanaście, kilkadziesiąt lat. Zakony milczą jeśli chodzi o ich przyczyny, jednak ludzie podejrzewają iż ma to związek z prawidłowym funkcjonowaniem Wież.
EDIT: jednak wyszło za mało, dopisze więcej wieczorem... |
|